top of page

Lęk przed odrzuceniem, czyli "niepełnosprawność emocjonalna"...

Oglądałam kilka dni temu krótkometrażowy film Piotra Jasińskiego "One F*cking Wish" w ramach Festiwalu Nowe Horyzonty. (uwaga będzie spoiler!) Lubię filmy krótkometrażowe, bo mimo ich krótkiej formy zawsze są bogate w treść, poruszające i zmuszające do refleksji. Każdy element misternej kompozycji ma znaczenie, każda postać, każdy dialog, każda scena opowiadają o jakimś głębokim problemie, który autor chciał przedstawić w ciągu tych kilkunastu minut. Te kilkanaście minut to zwykle kwintesencja treści i istoty tego problemu.

W pierwszym momencie może się wydawać, że film jest po prostu o 18 urodzinach niepełnosprawnego chłopaka, który poznaje na portalu randkowym dziewczynę i zaprasza ją do siebie, nie przyznając się jednak do tego, że jeździ na wózku inwalidzkim, więc mimo, że spotkanie dochodzi do skutku, kończy się jednak źle... I taki obraz jest jakby na powierzchni. Z takim obrazem zostałam, ale zostałam też z pytaniem: "O czym tak naprawdę jest ten film?". Kiedy zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać, pomyślałam, że można ten film rozpatrywać pod kątem wielu uniwersalnych wątków, ale moim zdaniem jest on przede wszystkim o lęku przed odrzuceniem, a kalectwo przedstawione w filmie może mieć wiele symbolicznych wymiarów. Według mnie wspaniale obrazuje coś, co można w pewnym sensie nazwać "kalectwem emocjonalnym" jakie taki lęk przed odrzuceniem powoduje. Dlaczego tak się dzieje?

Przyjrzyjmy się pod tym kątem tej historii. Zaproszona dziewczyna pojawia się w drzwiach naszego bohatera i mimo, że widzi go na wózku inwalidzkim decyduje się wejść, wypić z nim urodzinowe wino i spędzić fajnie czas na spontanicznej zabawie. W kluczowym momencie mówi mu, że powinien mieć na portalu zdjęcie na wózku, ale nie mówi mu tego z wyrzutem. Nie ma do niego pretensji. Raczej chce w ten sposób uświadomić mu, że nie ma w tym nic złego, ani wstydliwego i akceptuje go mimo tego. Główny bohater jednak nie jest w stanie podjąć rozmowy na ten temat i zamiast tego spontanicznie całuje swoją nową dziewczynę. W swoim namiętnym uniesieniu traci jednak kontrolę nad sobą i przekracza granice, które stawia mu jego wybranka, ostatecznie w sposób agresywny komunikując jej, że nie chce mu pozwolić na więcej, ponieważ jest kaleką, za co zostaje spoliczkowany i jego nowa znajomość się kończy...

Przyjrzyjmy się teraz temu, co tu się wydarzyło na poziomie emocjonalnym i dlaczego lęk przed odrzuceniem nazwałam niepełnosprawnością emocjonalną. Sam fakt, że nasz bohater umieszcza na portalu randkowym tylko zdjęcie swojej twarzy świadczy o tym, że ma problem z zaakceptowaniem swojego kalectwa. Jest ono dla niego niewątpliwie powodem do wstydu, prawdopodobnie obawia się, że jeśli umieści zdjęcie na wózku, nikt nie będzie nim zainteresowany, więc decyduje się na ukrywanie tego faktu. Okazuje się jednak, że jego wybranka nie ma z tym problemu i gdyby nie paraliżujący lęk przed odrzuceniem, który w kluczowym momencie spowodował, że Petr stracił kontrolę nad swoim zachowaniem, możemy się domyślać, że znajomość miałaby szansę na dalszy rozwój. Niemniej jednak sam się tej możliwości pozbawił w pewnym sensie jakby wypełniając samospełniającą się przepowiednię.

No ale do sedna... Na czym zatem polega ta "niepełnosprawność emocjonalna" powodowana tym lękiem? Człowiek owładnięty takim lękiem przede wszystkim nie akceptuje siebie. Jednocześnie jest przekonany o tym, że nie zasługuje również na akceptację innych. Ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, które skutkuje ciągłym napięciem i intensywnym przeżywaniem różnego rodzaju obaw, frustracji, złości, wstydu, pretensji, rozczarowań i wielu innych uczuć, których często nie jest w stanie kontrolować. Dlaczego jest niepełnosprawny emocjonalnie? Żeby odpowiedzieć na to pytanie zastanówmy się najpierw co by znaczyła "pełnosprawność emocjonalna" i czym się może objawiać.

"Pełnosprawny emocjonalnie" człowiek jest zdolny do budowania relacji przede wszystkim dlatego, że udało mu się zbudować zdrową, prawdziwą i pełną szacunku, miłości i akceptacji relację z samym sobą. Jest świadomy zarówno swoich zalet, jak i wad, dba o siebie, rozwija się intelektualnie, fizycznie i emocjonalnie, pracując nad tym co może zmienić i jednocześnie akceptując w sobie to, na co nie ma wpływu. Szanuje siebie i swoje ciało. Pozwala sobie na słabość, bezradność, popełnianie błędów i bycie niedoskonałym, bo wie, że ideały nie istnieją i sam też nie jest idealny, ale wie też, że mimo tego, że nie jest idealny jest wyjątkowym i wartościowym człowiekiem. Obdarza zatem siebie w pewnym sensie bezwarunkową miłością. Jeśli to potrafi, potrafi też taką miłością obdarzać innych ludzi. Bez tego jest to po prostu niemożliwe. Nie da się dać komuś czegoś, czego się samemu nie ma. Taki człowiek ma stabilne i ugruntowane poczucie własnej wartości, co czyni go spokojnym i opanowanym. Jest w stanie przyjąć krytykę, jeśli jest ona konstruktywna lub jej nie przyjąć jeśli się z nią nie zgadza, ale dzieje się to bez niekontrolowanych wybuchów emocji. Nikomu, niczego nie potrzebuje udowadniać za wszelką cenę. Jest w stanie znieść różnicę zdań lub poglądów, przyjąć to, że ktoś mu czegoś odmawia bez pretensji. Niczego nie żąda, nie stara się nikogo kontrolować. Akceptuje ludzi, takimi jacy są. Nie potrzebuje ich na siłę zmieniać, ani też na siłę się do nich dopasowywać. Szanuje odmienność. Z reguły obdarza ludzi zaufaniem, ma pozytywne intencje i kieruje się zasadą domniemania pozytywnych intencji u innych. Jednocześnie posiada jednak też umiejętność oceniania sytuacji i zachowań swoich oraz innych ludzi, w których dochodzi do nadużycia tego zaufania i potrafi wyciągać z tych sytuacji wnioski. "Pełnosprawny emocjonalnie" człowiek stawia i komunikuje jednoznaczne i stabilne granice, które stanowią podstawę poczucia bezpieczeństwa we wszystkich jego relacjach, jednocześnie szanując granice stawiane mu przez innych. Ma kontakt ze swoimi emocjami, rozpoznaje je, nazywa, akceptuje, nie wypiera i nie unika. Potrafi o nich rozmawiać. Potrafi też dzięki temu pomieścić emocje innych, bliskich mu osób, ponieważ mu nie zagrażają. Potrafi być jednocześnie stanowczy i elastyczny, zachowuje umiar i dostosowuje swoje zachowania i emocje adekwatnie do sytuacji. Czy człowiek odczuwający nieustający lęk może posiadać wszystkie te cechy? Niestety nie, bo jest to niemożliwe. Lęk i związany z nim brak akceptacji samego siebie jakby zatruwają umysł takiej osoby. Człowiek, który ciągle się boi większość swojej energii i uwagi koncentruje na nieświadomym poszukiwaniu w otaczającym go świecie potwierdzenia słuszności swoich obaw. W rezultacie jest nieufny wobec innych, podejrzliwy, a w skrajnych przypadkach popada nawet w różnego rodzaju paranoje i fantazje na temat ludzi, z którymi wchodzi w relacje. Myśli, że ludzie myślą o nim to, co głęboko sam o sobie myśli, a zatem, że nie zasługuje na miłość i akceptację, że nie jest w żaden sposób atrakcyjny, nie ma nic ciekawego do zaoferowania samym sobą... I często właśnie dlatego, że tak myśli faktycznie nie ma. Bo jeśli od samego początku opiera budowanie relacji na podejrzliwości, wrogości i lęku, to nie są to atrakcyjne podstawy do podjęcia znajomości, więc osoby które się w tym zorientują, najczęściej zrezygnują z jej podjęcia. Oczywiście pod warunkiem, że same są "pełnosprawne emocjonalnie". Zdarzają się relacje, w których obie strony są mniej lub bardziej "niepełnosprawne emocjonalnie" i to niestety dość często, ale nie o tym tutaj mowa.

"Niepełnosprawność emocjonalna" objawia się też tym, że taki człowiek w postrzeganiu tego, jak traktują go inni jest w pewnym sensie "przewrażliwiony" i pozbawiony możliwości obiektywnej oceny sytuacji. Najczęściej źle znosi krytykę, nie wierzy w komplementy, w ogóle ich nie zauważa lub umniejsza ich wartość i znaczenie. Przypisuje negatywne intencje do zachowań innych, tam gdzie ich nie ma, ciągle szuka "drugiego dna". Często czuje się nieszanowany, ignorowany, niekochany. Od osób bliskich oczekuje lub wręcz żąda nieustannego zainteresowania, uwagi i ciągłych dowodów szacunku, akceptacji i miłości. Jego obraz rzeczywistości jest zniekształcony przez nieustające poczucie lęku. Postrzeganie świata w tym poczuciu zagrożenia staje się jakby tunelowe. Widzi tylko potwierdzenia swoich obaw, lub obsesyjnie szuka ich zaprzeczenia, podejmując w tym celu różne desperackie kroki, które i tak są nieskuteczne, bo nawet jeśli znajduje akceptacje, miłość i szacunek otoczenia, to w nie nie wierzy. Tkwi w błędnym kole swoich urojeń i nie potrafi z niego wyjść. Nie panuje nad emocjami, często nie mając z nimi w ogóle świadomego kontaktu. Nie stawia, nie uznaje i nie szanuje granic. Jest tym wszystkim bardzo zmęczony, ale nie potrafi z tego zrezygnować. Otoczenie takiej osoby zwykle też jest coraz bardziej zmęczone ciągłymi zarzutami, pretensjami i oczekiwaniami niemożliwymi do spełnienia i relacje w końcu się rozpadają. Samospełniająca się przepowiednia zostaje zrealizowana, więc skoro wydarzyło się to czego się obawialiśmy, nie ma podstaw do tego, żeby przestać się tego bać...

Wspomniany przeze mnie film nie kończy się "Happy Endem". Zamiast urodzinowego życzenia spełnia się w nim bowiem wspomniana wyżej samospełniająca się przepowiednia. Dobra wiadomość jest jednak taka, że można przerwać ten powtarzający się cykl i wyjść z tego błędnego koła. Jest to możliwe i temu właśnie służy m.in. psychoterapia, która przede wszystkim pozwala zbudować zdrową relację z samym sobą, jednocześnie budując zdrową relacje z drugim człowiekiem - terapeutą, która pełni funkcję korekcyjną w stosunku do wszystkich dotychczasowych pełnych cierpienia relacji. Nabycie tych umiejętności w procesie psychoterapii pozwala na wykorzystanie ich w życiu i przerwanie toksycznych schematów. Nie upieram się, że psychoterapia to jedyna droga do tego celu, ale jestem przekonana, że przy wystarczających chęciach, odwadze i determinacji na pewno skuteczna.

Film gorąco polecam, dostępny online wraz z kilkoma innymi w zestawie tutaj:


ree

bottom of page