Mamnipulacja to określenie, którego użyła Bethany Webster w swojej książce: "Odkrywanie wewnętrznej matki" do opisania różnego rodzaju manipulacji stosowanych (najczęściej nieświadomie) przez matki w stosunku do własnych dzieci, zwłaszcza córek. Sama autorka opisuje ją tak:
"Mamnipulacja to forma subtelnej manipulacji, którą łatwo przeoczyć, ponieważ krytyka czy wrogość w niej ukryta jest opakowana w język lub zachowania, które wydają się "matczyne" - opiekuńcze, troskliwe, wspierające, zaniepokojone, czy pełne podziwu."
Jak każda forma manipulacji, czy przemocy, mamnipulacja jest silnie związana z żądzą władzy i potrzebą kontroli. To rodzaj kompensującego mechanizmu, stosowanego nieświadomie przez kobiety, które straciły kontrolę nad swoim życiem, albo wręcz nigdy jej nie miały i w wyniku tego starają się obsesyjnie kontrolować swoje dzieci. Wówczas władza nad innymi zastępuje osobistą siłę, która powinna pochodzić z wewnątrz, a której wewnątrz nie ma. Mimo, że sytuacja ta w dużym stopniu nie była ich wyborem, ponieważ doprowadziły do tego najczęściej uwarunkowania społeczno-kulturowe i wychowywanie w patriarchalnym świecie, to jednak za krzywdę, którą robią sobie i swoim dzieciom będąc dorosłe są odpowiedzialne. Nie podejmując własnej pracy nad swoimi ranami, traumami, tęsknotami i bólem, który noszą w sobie doprowadzają do sytuacji, w której nie są w stanie pełnić roli matki w zdrowy i rozwojowy sposób, ponieważ nieświadomie wykorzystują własne dzieci do dźwigania tego bólu, współtowarzyszenia w poczuciu krzywdy i dążą do tego, by ich córki swoim życiem powtórzyły ich los, bo wtedy będą mogły dalej żyć iluzją, że to nie ich wina, bo świat po prostu taki jest i każda kobieta musi cierpieć i rezygnować z siebie, bo taka jest jej rola, a bycie męczennicą jest przecież godne podziwu i pozostaje powodem do dumy. Każdą próbę wyłamania się z tego schematu postrzegają nieświadomie jako zagrożenie i zaczynają nieświadomą kampanię sabotowania własnych dzieci i podcinania im skrzydeł. Jak ten mechanizm najłatwiej wytłumaczyć i zrozumieć? Według mnie pomocne może być zrozumienie i zaakceptowanie przede wszystkim tego, że nie da się dać komuś czegoś, czego się nie ma. W środowiskach terapeutycznych mówi się o tym, że terapeuta może doprowadzić swojego pacjenta/klienta na drodze jego rozwoju tylko tam, gdzie sam dotarł i ani kroku dalej. (Stąd m.in. biorą się wymogi w trakcie kształcenia w tym zawodzie i obowiązkowa psychoterapia własna najczęściej w ilości kilkuset godzin, w zależności od nurtu). To samo dotyczy relacji rodzicielskich oraz wszelkich innych relacji, w których jedna osoba prowadzi, naucza lub pełni funkcję przewodnika w rozwoju. Matka na drodze rozwoju swojej córki doprowadzi ją tylko do miejsca, do którego sama dotarła i ani kroku dalej. I tu niestety możliwości matek wychowanych w patriarchalnych kulturach są bardzo ograniczone i szybko się wyczerpują. Jeśli córka chce iść dalej, uruchamia wszystkie nieświadome lęki matki przed konfrontacją z prawdą o sobie. Konfrontacją z prawdą o tym, że w swoim życiu zrezygnowała z siebie, nigdy nie miała odwagi siebie odzyskać, nie wzięła na siebie odpowiedzialności za swój ból, nie zrealizowała swojego potencjału i nigdy nie była tak naprawdę sobą. Wewnętrzny lęk przed tą konfrontacją jest tak ogromny, że wszystkie nieświadome mechanizmy uruchamiają się, żeby tej konfrontacji zapobiec. Tu właśnie rozpoczyna się sabotaż matki i podcinanie skrzydeł własnemu dziecku, mimo, że jest przekonana o tym, że wszystko co mówi lub robi jest w dobrej wierze i ma wyłącznie pozytywne intencje. Taka matka może na przykład w momencie, w którym jej córka zmienia pracę, decydując się na realizowanie swoich marzeń, pełna troski powiedzieć: "Ojej, to taka ryzykowna decyzja, tak się martwię, że sobie nie poradzisz..." To jest wypowiedź, w której tak naprawdę zawiera się odwrotny przekaz: "boję się, że sobie poradzisz, a wtedy swoim życiem udowodnisz mi, że realizowanie marzeń jest możliwe, a więc będę musiała zmierzyć się z tym, że nigdy nie zrealizowałam swoich i boję się, że jak to odkryję, to tego nie udźwignę"...
Bethany Webster przytacza w swojej książce wiele przykładów podszytych rzekomymi pozytywnymi intencjami, podcinających skrzydła zachowań matek w stosunku do córek, odwołując się przy tym do prawdziwych historii kobiet, z którymi pracowała. Wszelkie sytuacje, w których matka zamiast motywować i wspierać w rozwoju, próbuje nieświadomie ten rozwój ograniczać lub wręcz uniemożliwiać są przykładem mamnipulacji. To zachowania i słowa, które między wierszami zawierają komunikaty typu: "nie waż się osiągnąć więcej niż ja", "nie próbuj w życiu pełnić innej roli niż ja", "nie pokazuj mi, że można żyć inaczej, bo to nie prawda" itd... Mamnipulacji towarzyszy zatem również nieświadome rywalizowanie z córką. Matka zaczyna ją nieświadomie postrzegać jako zagrożenie, rywala a wręcz oprawcę i w konsekwencji zaczyna z nią nieświadomie walczyć. Ta walka czasem może trwać całe życie. Dorosła już córka próbując sięgać po swoje marzenia, realizując swoje plany jest cały czas ograniczana przez matkę, której przekazy podszyte są wywoływaniem w niej poczucia winy i wstydu lub wątpienia w siebie. Wykształca w sobie przekonanie, że nie jest wystarczająco dobra, że nie zasługuje na szczęście, miłość, spełnienie, akceptację, że nie ma prawa niczego oczekiwać, ani o niczym marzyć, a nawet jeśli marzy, to podjęcie próby zrealizowania swoich marzeń jest czymś złym i niestosownym, bo sprawia przykrość innym, a przede wszystkim matce.
Kajdany cierpiącej matki można nosić całe życie. Bethany Webster nazywa je: "matczyną raną". Najważniejszym jednak zadaniem każdej kobiety powinno być zdjęcie tych kajdan, bo tylko wtedy po pierwsze będą mogły w pełni być sobą, a po drugie nie przekażą ich kolejnemu pokoleniu, czyli swoim dzieciom. To nie znaczy wcale, że sabotującą matkę trzeba potępić i odrzucić, choć w pewnych, naprawdę patologicznych sytuacjach może okazać się to konieczne. Chodzi o to, by rozpoznać ból matki i go nie przyjąć. Postawić granice i odmówić realizowania szlachetnej roli męczennicy, żądającej od innych towarzyszenia w męczeństwie. Rozpoznać mamnipulacje i nie dać się w nie wciągnąć, jednocześnie ucząc się ich po to, by w przyszłości odreagować na własnej córce. To być może najważniejsze zadanie jakie mają w swoim życiu do zrealizowania współczesne kobiety. Nie każda kobieta jest matką, ale każda z nas jest córką i oczywiście zdarza się, że matka potrafi wziąć odpowiedzialność za swój wewnętrzny świat, przepracować swoje rany, traumy i poradzić sobie z nimi sama, będąc prawdziwym wsparciem dla swoich dzieci. Niestety jednak częściej zdarza się, że tego nie robi i cierpi na tym ona i całe jej najbliższe otoczenie. Cierpi na tym tak naprawdę cały świat, bo sieć takich zależności jest ogromna i niesie ze sobą jeszcze wiele innych konsekwencji oprócz tych opisanych tutaj w relacji matki z córką, o których być może opowiem innym razem. Dziś natomiast chciałabym tylko podsumowując zaapelować do wszystkich kobiet świata, żeby bez względu na to, czy są matkami, czy córkami, wzięły odpowiedzialność za siebie, swój wewnętrzny świat i swój rozwój, bo robiąc to zmienią na lepsze nie tylko swoje życie, ale też życie ludzi dookoła nich, a to może być początkiem i elementem większej, globalnej zmiany, jakiej ten pełen agresji, bólu i cierpienia świat coraz bardziej potrzebuje.
Oczywiście podobne mechanizmy rządzą relacją matki z synem oraz ojca z synem. Ja jednak z poziomu bycia kobietą nie posiadam osobistego z tym związanego doświadczenia i w związku z tym nie jestem w stanie w podobny sposób, odwołując się do własnej historii ich opisać. Niemniej jednak być może postaram się w przyszłości opisać problem z poziomu doświadczeń osób, które będą się ze mną tymi historiami dzielić, ponieważ cierpienie mężczyzn z powodu ograniczających rodziców nie jest wcale mniejsze niż cierpienie kobiet, choć w pewnych kwestiach konsekwencje tego cierpienia są inne.
Książkę, do której się odwołuję można kupić tutaj:
Comments